Była Skandynawia, była północna Francja przyszedł czas na południową Francje i Hiszpanie.
Oczywiście nie oszczędzaliśmy na kilometrach i znowu udało się zrobić ponad 5000 km. Sami do końca nie wiemy czy nie przesadzamy z tym pędzeniem przed siebie ale chyba już tak mamy.
Na początek stary niemiecki, uniwersytecki Heidelberg (z najstarszym niemieckim uniwerkiem- rok założenia 1386).
Potem pognaliśmy ku wybrzeżom Atlantyku. No i jak to bywa w takich wyprawach, zboczyliśmy nieco aby zwiedzić pola bitwy pod Verdun (najdłuższej- 11 miesięcy, i najkrwawszej- 700 tyś ofiar) z czasów I Wojny Światowej. Trzeba przyznać, że poorane od pocisków wzgórze robi piorunujące wrażenie.
Spokojny i stary port (z XII wieku) La Rochelle powitał nasz urokliwymi widokami i piękną pogodą, która nie opuściła nas do końca podróży.
Chwilę później 🙂 i paręset kilometrów dalej przepiękne Biarritz ze swoją spektakularną architekturą i cudownymi hortensjami. Wyjątkowej urody, bardzo eleganckie miasteczko słynące z doskonałych warunków do surfingu (czego nie udało nam się ani doświadczyć ani zobaczyć).
Kilka dni w kraju Basków i wyruszyliśmy ku Prowansji. Po drodze Pireneje (przepiękne) i Andora (zupełnie do zapomnienia).
U podnóży gór niesamowite miasto-zamek Carcassonne. Bardzo warte zobaczenia.
Potem już tylko niesamowite krajobrazy przepięknej Prowansji polami lawendy i urokliwymi miasteczkami i miastami.
Czy wrócimy nie wiemy ale warto było :)))
Komentarze